Moje wspomnienia z działalności 1982-1985
Czarna Trzynastka Przemyska, czyli drużyna Harcerska funkcjonująca przy Szczepie Drużyn Harcerskich przy Technikum Mechaniczno-Elektrycznym w Przemyślu była zalążkiem niezależnego, opartego na przedwojennej tradycji Harcerstwa/Skautingu Polskiego.
.
Na fali Solidarności 1980 roku zmiany dotknęły wielu dziedzin życia, obok niezależnego ruchu związkowego, studenckiego, artystycznego również ruch harcerski poprzez części instruktorów, ale i świadomych, z tradycjami patriotycznymi młodych ludzi, chciał niezależności i odcięcia się od komunistycznego państwowego Związku Harcerstwa Polskiego, który jeszcze do niedawna nosił nazwę Harcerskiej Służby Polsce Socjalistycznej (HSPS). Warto dodać, że w wielu szkołach przynależność do harcerstwa była obowiązkowa, jak w I LO w Przemyślu, a alternatywą był gorszy, bo wprost komunistyczny, ZSMP (Związek Socjalistycznej Młodzieży Polskiej – Polska Zjednoczona Partia Robotnicza).
W 1981 roku w Technikum Mechaniczno-Elektrycznym w Przemyślu, również za sprawą kilku uczniów, m.in. Andrzeja Beresteckiego, Ryszarda Wojnara i opiekuna harcerzy, nauczyciela Przysposobienia Obronnego Ludwika Skwary, został zrealizowany zamiar przekształcenia drużyn opartych na tradycji przedwojennego harcerstwa z ówczesnym przyrzeczeniem i Prawem Harcerskim. Przyrzeczenie Harcerskie brzmiało:
„Mam szczerą wolę całym życiem
pełnić służbę Bogu i Polsce,
nieść chętną pomoc bliźnim
i być posłusznym Prawu Harcerskiemu”.
Ten tekst był dla władz komunistycznych nie do zaakceptowania, odniesienie do Boga było w sprzeczności z preferowanym ateistycznym poglądem na świat.
Zaczęło się od Przyrzeczenia Harcerskiego w Słonnym nad Sanem, kiedy ponad 60 młodych uczniów, głównie z Technikum Mechaniczno-Elektrycznego złożyło je właśnie w treści wyżej przedstawionej. Każdy otrzymał numerowany stylizowany wypukły Krzyż Harcerski (w komunistycznym ZHP krzyże były płaskie i nie posiadały numerów). Ja otrzymałem Krzyż numer 62. W niezwykłej scenografii przy ognisku i pochodniach w miejscu ślubowania została zakopana butelka-wehikuł czasu z rotą przyrzeczenia, imionami i nazwiskami przyrzekających harcerzy. To był niezwykle podniosły moment. W szczepie funkcjonowały trzy drużyny: 11 Turystyczna, 13 Obronna i 14 Wodna, które blisko ze sobą współpracowały. Znaliśmy się doskonale, bo wyjeżdżaliśmy na wspólne obozy, zimowiska, zbiórki i akcje.
Bliżej omówię działalność 13 Drużyny Harcerskiej im. Józefa Grzesiaka, od początku zwanej Czarną trzynastką. Ruch Czarnych Trzynastek rozwinął się w Polsce, a połączył je niezwykły numer i tradycje przedwojennego harcerstwa. Odbywały się nawet zloty Trzynastek, utrzymywaliśmy kontakty np. z Czarną Trzynastką z Krakowa, wzajemnie się odwiedzaliśmy. Istotny był dla nas Patron Drużyny – Józef Grzesiak ps. Czarny, harcmistrz, żołnierz AK i działacz niepodległościowy, pochowany w Gdańsku. Pamiętam, że pojechaliśmy na jego grób i spotkaliśmy się z jego żoną, która opowiadała o grudniu 1970 r., gdy pod jej oknami przechodziły krwawo stłumione manifestacje robotników, padały strzały. To zrobiło na mnie duże wrażenie. Drużynowym Czarnej Trzynastki zostałem w 1983 roku. Byłem wówczas uczniem 4 klasy Technikum Mechaniczno-Elektrycznego w Przemyślu, z profilem obróbka skrawaniem. Do naszej drużyny należało kilkunastu kolegów z klasy, którzy widząc, że trzymaliśmy się razem, chętnie zasilali szeregi. Nawiasem mówiąc, nasza klasa również nie należała do pokornych, np. w stanie wojennym mimo ogłoszonego zakazu uciekliśmy z lekcji w pierwszym dniu wiosny (w kraju były nawoływania, aby w tym dniu strajkować), po prostu z gitarą prawie całą klasą poszliśmy na Kopiec Tatarski. Co się później działo? Nasza nieobecność została potraktowana jako protest przeciwko władzy, musieliśmy się tłumaczyć, wezwano naszych rodziców, przesłuchiwano naszą wychowawczynię, a przez kolejne trzy soboty mieliśmy obowiązkowe prace społeczne. Przez przypadek poznaliśmy, jak w realu wygląda wolność i respektowanie komunistycznych zakazów.
Wszyscy bez wyjątku (a w klasie byli sami chłopcy) chodziliśmy na lekcję religii do salki katechetycznej przy kościele oo. Franciszkanów-Reformatów, wielu z nas chodziło na wykłady prawdziwej historii do Klubu Inteligencji Katolickiej przy kościele Św. Trójcy. Jak wielu młodych ludzi, nosiliśmy w ubraniach oporniki. Tych przejawów niezależności było wiele, na lekcjach, podczas spotkań z tzw. ciekawymi ludźmi, podczas pochodów i innych obowiązkowych zajęć. A nauczycieli mieliśmy różnych. Pamiętam, jak w szkole podstawowej nauczyciel WF zobaczył krzyżyk (medalik) na mojej szyi, zdenerwował się i ze złością zerwał go ręką. To było dla mnie przede wszystkim niezrozumiałe.
Wracając do Czarnej Trzynastki, to cały okres, kiedy byłem drużynowym, był bardzo aktywny (od 16 września 1983 roku, gdy cała Drużyna wybrała mnie swoim drużynowym do 20 kwietnia 1985 roku, gdy ze względu na maturę zrezygnowałem z funkcji).
Zbiórki zastępów odbywały się co tydzień, zbiórki drużyny – co miesiąc, w wakacje wyjeżdżaliśmy na obozy, a zimą na zimowiska. Cała nasza działalność była oparta na przedwojennej tradycji harcerskiej, np. chcący wstąpić w nasze szeregi musiał przejść okres próbny, uzyskiwać sprawności harcerskie, ślubowanie na Lilijkę, które było wstępem do przyrzeczenia harcerskiego. W codziennej służbie towarzyszyły nam polowe Msze Święte, warty przy grobach Orląt Przemyskich, patriotyczne gawędy, zaproszeni goście, jak Leszek Włodek, harcerz Szarych Szeregów i żołnierz AK. Mieliśmy swojego kapelana, ks. Stanisława Czenczka, odwiedzaliśmy naszego bpa Ignacego Tokarczuka dużą grupą – to były niezapomniane, życzliwe spotkania, trwały długo i widać było, że biskupowi na nich zależało.
Dobrze pamiętam, jak 12-16 kwietnia 1984 r. nasza drużyna brała udział w Zlocie Drużyn Awangardowych w SHS Perkoz na Mazurach. Byliśmy wytypowani do wyjazdu przez Chorągiew Przemyską, mieliśmy się dobrze zaprezentować, a wówczas byliśmy zżyci, rozśpiewani, po wielu obozach, biwakach, każdy miał stopnie lub sprawności harcerskie, drużyna była liczna, podzielona na kilka zastępów. I wszystko byłoby z ich punktu widzenia okej, gdyby nie to, że dla nas naturalne było, że jak jest niedziela, to wszyscy dwójkami lub czwórkami wchodzimy do kościoła, z rogatywkami na ramieniu i uczestniczymy we Mszy Świętej. Tak było i wówczas, pobliski kościół pełen ludzi był świadkiem takiego właśnie naszego zachowania. Na reakcję nie trzeba było długo czekać. W obozie na Zlocie już na nas czekał komendant z innymi członkami kierownictwa, zaczęły się rozmowy i wyjaśnienia: a dlaczego, a po co, a nie tutaj, a będą konsekwencje. Te informacje oczywiście dotarły również do Przemyskiej Chorągwi i kolejnych propozycji już nie było. Warto dodać, że Czarna Trzynastka jako jedna z nielicznych wypracowała swoją Konstytucję.
Podsumowując, czas harcerskich lat był dla nas wszystkich niezwykłym okresem kształtowania charakterów, wychowania patriotycznego, życia religijnego, poznawania prawdziwej historii, drugiego człowieka i przyjaźni. Ale także wyraźnie zaczęliśmy odróżniać dobro od zła, prawdę od kłamstwa, system partyjnego PRL-u i opozycji demokratycznej. Te zdobyte doświadczenia procentowały w kolejnych etapach mojego życia, czyli na studiach w działalności w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów na WSP w Krakowie, w działalności w Komitecie Obywatelskim dla Krakowa Krowodrzy i wyborach 4 czerwca 1989 roku jako męża zaufania kandydatów Komitetu Obywatelskiego oraz w NSZZ „Solidarność”.