{"id":8477,"date":"2024-11-18T21:34:45","date_gmt":"2024-11-18T21:34:45","guid":{"rendered":"https:\/\/archiwumwolnosci.pl\/?p=8477"},"modified":"2024-11-20T21:33:59","modified_gmt":"2024-11-20T21:33:59","slug":"janusz-czarski-2","status":"publish","type":"post","link":"https:\/\/archiwumwolnosci.pl\/janusz-czarski-2\/","title":{"rendered":"Janusz Czarski"},"content":{"rendered":"\n
Wspomnienia Janusza Czarskiego<\/p>\n\n\n\n
Jestem Przemy\u015blaninem troch\u0119 z przypadku<\/strong><\/p>\n\n\n\n Przemy\u015bl jest moim rodzinnym miastem i nie wyobra\u017cam sobie innego miejsca do \u017cycia. Przemy\u015blaninem jestem jednak troch\u0119 z przypadku.<\/p>\n\n\n\n Rodzina mojego ojca znalaz\u0142a si\u0119 w Przemy\u015blu w wyniku powojennej ekspatriacji z Ziemi Lwowskiej. Zar\u00f3wno m\u00f3j ojciec, jak i jego bracia, byli w tych czasach bardzo zaanga\u017cowani patriotycznie.<\/p>\n\n\n\n Jeden z braci ojca bra\u0142 udzia\u0142 w kampanii wrze\u015bniowej, po zako\u0144czeniu kt\u00f3rej zosta\u0142 internowany przez Sowiet\u00f3w. Uda\u0142o mu si\u0119 jednak uciec z tego internowania. Po powrocie do domu rodzinnego zosta\u0142 aresztowany i wcielony do Armii Czerwonej. Po podpisaniu uk\u0142adu Sikorski-Majski, zg\u0142osi\u0142 si\u0119 do formowanych polskich oddzia\u0142\u00f3w i z Armi\u0105 Andersa przemierzy\u0142 ca\u0142y szlak bojowy a\u017c do p\u00f3\u0142nocnych W\u0142och. Bra\u0142 udzia\u0142 w bitwie pod Monte Cassino, walczy\u0142 w kampanii w\u0142oskiej i w p\u00f3\u0142nocnej Afryce. W roku 47-ym wr\u00f3ci\u0142 do Polski w stopniu podporucznika. W latach 50-60tych pracowa\u0142 przy budowie dr\u00f3g w Bieszczadach. Jest pochowany na cmentarzu g\u0142\u00f3wnym w Przemy\u015blu.<\/p>\n\n\n\n M\u00f3j ojciec, zaraz po ekspatriacji z okolic Lwowa dotar\u0142 do Przemy\u015bla, utworzy\u0142 tu razem z drugim bratem i kilkoma przyjaci\u00f3\u0142mi organizacj\u0119 o nazwie \u201cLiga Walki z Bolszewizmem\u201d. W\u015br\u00f3d za\u0142o\u017cycieli tej organizacji by\u0142 przyjaciel ojca Edward Petzel. Dzia\u0142alno\u015b\u0107 tej organizacji by\u0142a niestety kr\u00f3tka. Przed pierwsz\u0105 akcj\u0105, kt\u00f3r\u0105 mia\u0142o by\u0107 wysadzenie komunistycznego tzw. Pomnika Wdzi\u0119czno\u015bci usytuowanego w\u00f3wczas na Placu Na Bramie w Przemy\u015blu, zostali wszyscy aresztowani na skutek denuncjacji. M\u00f3j ojciec dosta\u0142 wyrok wi\u0119zienia. Poniewa\u017c jednak wys\u0142ano go jako wi\u0119\u017ania do pracy w kopalni, to po kilku latach wyszed\u0142 na wolno\u015b\u0107. Z kolei m\u00f3j stryj te\u017c nale\u017c\u0105cy do tej organizacji, kt\u00f3ry cudem unikn\u0105\u0142 aresztowania, przez kilka lat ukrywa\u0142 si\u0119 za podw\u00f3jn\u0105 \u015bcian\u0105 w mieszkaniu zaprzyja\u017anionych s\u0105siad\u00f3w. Gdy w\u0142adze komunistyczne og\u0142osi\u0142y amnesti\u0119, to w celu ujawnienia si\u0119 pojecha\u0142 do udzielaj\u0105cego amnestii urz\u0119du w Rzeszowie przebrany za kobiet\u0119. Taka ostro\u017cno\u015b\u0107 by\u0142a konieczna, bo ubecy zatrzymywali m\u0119\u017cczyzn zmierzaj\u0105cych do tego urz\u0119du i osadzali ich w wi\u0119zieniu, za nic maj\u0105c ustaw\u0119 o amnestii.<\/p>\n\n\n\n Z oczywistych wzgl\u0119d\u00f3w w domu rodzinnym panowa\u0142a atmosfera sentymentu do odebranych Polsce rodzinnych stron (Kres\u00f3w Wschodnich). Pami\u0119tam tak\u0105, troch\u0119 anegdotyczn\u0105 histori\u0119. Moja mama wr\u00f3ciwszy z targu warzywnego pochwali\u0142a si\u0119 te\u015bciowej, \u017ce uda\u0142o jej si\u0119 kupi\u0107 bardzo \u0142adne pomidory. Podobno moja babcia spojrza\u0142a w\u00f3wczas na te pomidory z politowaniem i powiedzia\u0142a z nutk\u0105 rozrzewnienia: -Elu, co to za pomidory! U nas po tamtej stronie, to dopiero by\u0142y pi\u0119kne pomidory<\/em>. Tak wi\u0119c zawsze wiedzia\u0142em , \u017ce \u201e u nas po tamtej stronie\u201d, czyli w okolicach Lwowa, wszystko by\u0142o lepsze, wspanialsze, pi\u0119kniejsze. Pami\u0119tam jakim nieszcz\u0119\u015bciem by\u0142o dla babci, i zapewne dla wszystkich Polak\u00f3w urodzonych na kresach wschodnich, gdy w ich dowodach osobistych obok miejscowo\u015bci, w kt\u00f3rej si\u0119 urodzili, wpisywano w nawiasie: \u201cZSRR\u201d.<\/p>\n\n\n\n Z kolei druga cz\u0119\u015b\u0107 mojej rodziny, czyli rodzina mojej mamy, zjawi\u0142a si\u0119 tutaj w wyniku s\u0142u\u017cby wojskowej mojego dziadka. Ot\u00f3\u017c, dziadek i babcia poznali si\u0119 w Wilnie i tam na pocz\u0105tku lat trzydziestych wzi\u0119li \u015blub. Dziadek by\u0142 zawodowym wojskowym i przed sam\u0105 wojn\u0105 sprowadzi\u0142 si\u0119 razem z \u017con\u0105 do Jaros\u0142awia, gdzie otrzyma\u0142 przydzia\u0142 do jednostki wojskowej. W wrze\u015bniu 39-go roku poszed\u0142 na front a wr\u00f3ci\u0142 do domu dopiero w roku 1948-ym. Jego historia by\u0142a te\u017c niesamowita. Po kampanii wrze\u015bniowej przedosta\u0142 si\u0119 na W\u0119gry. Tam zosta\u0142 internowany, ale razem z kilkoma kolegami zbieg\u0142 i przez p\u00f3\u0142nocne W\u0142ochy dosta\u0142 si\u0119 do Francji. Tam zg\u0142osi\u0142 si\u0119 do oddzia\u0142\u00f3w Wojska Polskiego we Francji i walczy\u0142 w kampanii francuskiej 1940. Poniewa\u017c walczy\u0142 na po\u0142udniu, to zosta\u0142 odci\u0119ty od mo\u017cliwo\u015bci ewakuacji do Anglii. Pozosta\u0142 wi\u0119c we Francji, w rejonie Grenoble. Tutaj, po kapitulacji Francji, zrzuci\u0142 mundur i bra\u0142 udzia\u0142 we francuskim ruchu oporu. Trwa\u0142o to przez dwa lata, po czym przedosta\u0142 si\u0119 przez Hiszpani\u0119 do Portugalii, a stamt\u0105d przep\u0142yn\u0105\u0142 statkiem do Anglii. Z Anglii zosta\u0142 przerzucony do P\u00f3\u0142nocnej Afryki, bo tam ju\u017c w\u00f3wczas dotar\u0142y polskie oddzia\u0142y Andersa. Z Korpusem Andersa bra\u0142 udzia\u0142 w kampanii w\u0142oskiej, walczy\u0142 m.in. pod Monte Cassino i ostatecznie znalaz\u0142 si\u0119 w Anglii. By\u0142 w du\u017cej rozterce: wraca\u0107 do Polski opanowanej przez komunist\u00f3w, czy nie wraca\u0107? Ostatecznie zdecydowa\u0142 o powrocie, bo w kraju czeka\u0142a na niego rodzina: \u017cona i dzieci. Moja babcia Maria by\u0142a bardzo dzielna. Gdy dziadek poszed\u0142 na wojn\u0119 zosta\u0142a sama z dw\u00f3jk\u0105 dzieci. To by\u0142 dla niej trudny czas.<\/p>\n\n\n\n Na przywitanie m\u0119\u017ca, kt\u00f3ry p\u0142yn\u0105\u0142 do Polski statkiem, przyjecha\u0142a do Gdyni. Podobno nawet widzia\u0142a go tam na cumuj\u0105cym w porcie statku i macha\u0142a do niego chusteczk\u0105. Niestety, nie by\u0142o jej dane spotka\u0107 si\u0119 z nim , bo zaraz po zej\u015bciu z trapu zosta\u0142 aresztowany przez komunistyczn\u0105 bezpiek\u0119 i dopiero po roku, czy po p\u00f3\u0142tora, nagle zjawi\u0142 si\u0119 w domu. W\u0142a\u015bciwie do ko\u0144ca \u017cycia mia\u0142 du\u017cy k\u0142opot z otrzymaniem pracy. Ima\u0142 si\u0119 r\u00f3\u017cnych zaj\u0119\u0107. Nigdy jednak nie narzeka\u0142 i mimo ca\u0142ej tej niewyobra\u017calnej krzywdy, jak\u0105 zgotowa\u0142y mu w\u0142adze komunistyczne, by\u0142 cz\u0142owiekiem pogodnym. Zawsze jak go pyta\u0142em o jego wojenne losy, to opowiada\u0142 mi tylko takie zwyk\u0142e i cz\u0119sto \u015bmieszne rzeczy, unikaj\u0105c wspominania dramatycznych historii . Pami\u0119tam, \u017ce nad jego \u0142\u00f3\u017ckiem wisia\u0142 kilim, na nim u g\u00f3ry obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej, a ni\u017cej szabla oficerska. Gdy dziadek umar\u0142, to bardzo chcia\u0142em mie\u0107 \u2013 jako pami\u0105tki po Nim – t\u0119 szabl\u0119 i mundur andersowski, w kt\u00f3rym wr\u00f3ci\u0142 z Anglii. Ale nic z tego nie wysz\u0142o, bo babcia upar\u0142a si\u0119, \u017ce dziadek ma by\u0107 pochowany w\u0142a\u015bnie w mundurze i z szabl\u0105, a tak\u017ce z kilkoma jego odznaczeniami wojennymi. A by\u0142 on dwukrotnie odznaczony Krzy\u017cem Walecznych, ponadto krzy\u017cem za wojn\u0119 polsko-bolszewick\u0105, oraz francuskim Krzy\u017cem Partyzanckim. Mam tylko miniaturki tych odznacze\u0144. <\/p>\n\n\n\n Wspominam o tym wszystkim dlatego, \u017ce losy przodk\u00f3w oraz ta atmosfera w rodzinie budowa\u0142a w jaki\u015b spos\u00f3b moj\u0105 postaw\u0119.<\/p>\n\n\n\n W Przemy\u015blu by\u0142 taki zwyczaj w latach 70-tych, \u017ce w witrynach sklep\u00f3w w centrum miasta umieszczano plansze ze zdj\u0119ciami absolwent\u00f3w szk\u00f3\u0142 \u015brednich, wychowawc\u00f3w i ca\u0142ego grona profesorskiego. G\u0142\u00f3wnie z inicjatywy mojego, zmar\u0142ego ju\u017c kolegi, na planszy naszej klasy umieszczono zdj\u0119cie naszego katechety, uznaj\u0105c to za oczywiste. Bo przecie\u017c ksi\u0105dz, kt\u00f3ry prowadzi\u0142 z nami lekcje religii, co prawda nie w szkole tylko w salce katechetycznej przy ko\u015bciele, te\u017c by\u0142 jednak naszym nauczycielem. Plansza wisia\u0142a przy ulicy Franciszka\u0144skiej przez sobot\u0119 i niedziel\u0119, wi\u0119c zdj\u0119cie ksi\u0119dza ogl\u0105da\u0142o bardzo wielu przemy\u015blan. Nie zdawali\u015bmy sobie sprawy, jakie to mo\u017ce przynie\u015b\u0107 konsekwencje. A fina\u0142 by\u0142 taki, \u017ce w poniedzia\u0142ek ca\u0142a klasa zosta\u0142a wezwana na spotkanie z dyrektorem, kt\u00f3ry nas skarci\u0142 za t\u0119 \u201cniedopuszczaln\u0105 i karygodn\u0105 inicjatyw\u0119\u201d. Okaza\u0142o si\u0119 potem, \u017ce on mia\u0142 du\u017ce nieprzyjemno\u015bci.<\/p>\n\n\n\n Po uko\u0144czeniu szko\u0142y \u015bredniej wybra\u0142em studia polonistyczne w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. By\u0142o troch\u0119 stresu na egzaminach wst\u0119pnych, bo mia\u0142em kategori\u0119 wojskow\u0105 \u201cA\u201d, wi\u0119c w przypadku nie zdania egzaminu wst\u0119pnego grozi\u0142a mi obowi\u0105zkowa s\u0142u\u017cba wojskowa. Zda\u0142em jednak bez problemu i w 1976 roku rozpocz\u0105\u0142em studia na KUL-u. W ramach filologii polskiej studiowa\u0142em teatrologi\u0119 pod kierunkiem znakomitej pani profesor Ireny S\u0142awi\u0144skiej rodem z Wilna. Ucz\u0119szcza\u0142em te\u017c na wyk\u0142ady o Mickiewiczu profesora Czes\u0142awa Zgorzelskiego, kt\u00f3ry swoj\u0105 karier\u0119 naukow\u0105 zaczyna\u0142 tak\u017ce przed wojn\u0105 w Wilnie. Okres studi\u00f3w by\u0142 dla mnie czasem szczeg\u00f3lnym. Zetkn\u0105\u0142em si\u0119 tam z zupe\u0142nie z innym \u015bwiatem, bo trzeba pami\u0119ta\u0107, \u017ce siedemdziesi\u0105te lata to by\u0142 w komunistycznej Polsce czas, kiedy ju\u017c pojawia\u0142y si\u0119 ruchy dysydenckie, wolno\u015bciowe. Kszta\u0142towa\u0142y si\u0119 r\u00f3\u017cne grupy opozycyjne i to wszystko jako\u015b znajdowa\u0142o swoje miejsce na KUL-u. Ta uczelnia by\u0142a w\u00f3wczas niew\u0105tpliwym fenomenem, w\u0142a\u015bciwie jedynym w Polsce uniwersytetem ca\u0142kowicie niezale\u017cnym od komunistycznego pa\u0144stwa. Spotykali si\u0119 tam ludzie o r\u00f3\u017cnych pogl\u0105dach. Warto powiedzie\u0107, \u017ce w tym czasie W\u0142adys\u0142aw Bartoszewski prowadzi\u0142 na KUL-u wyk\u0142ady na Wydziale Historii. Pami\u0119tam, mia\u0142 taki monograficzny wyk\u0142ad \u201cPolskie pa\u0144stwo podziemne\u201d, temat niewyobra\u017calny na \u017cadnym peerelowskim uniwersytecie pa\u0144stwowym. Obok niego \u201cgwiazd\u0105\u201d na Wydziale Historii by\u0142 profesor Jerzy K\u0142oczowski, zreszt\u0105 uczestnik Powstania Warszawskiego. Rektorem by\u0142 w\u00f3wczas znakomity filozof-neotomista, dominikanin, ksi\u0105dz profesor Albert Kr\u0105piec, pochodz\u0105cy z Kres\u00f3w (z przedwojennego wojew\u00f3dztwa tarnopolskiego). On by\u0142 wsp\u00f3\u0142tw\u00f3rc\u0105 znakomitych \u201cTygodni Filozoficznych\u201d na KUL-u. W ramach tych\u017ce, na zaproszenie profesora Kr\u0105pca, pojawia\u0142 si\u0119 na s\u0142ynnych dysputach jeden z czo\u0142owych marksist\u00f3w, Zdzis\u0142aw Cackowski, profesor Uniwersytetu Marii Curie-Sk\u0142odowskiej.<\/p>\n\n\n\n Warto te\u017c powiedzie\u0107 o takich wyj\u0105tkowych wydarzeniach jak inauguracja roku akademickiego na KUL-u. Prymas Polski, kardyna\u0142 Stefan Wyszy\u0144ski by\u0142 g\u0142\u00f3wn\u0105 postaci\u0105. Obok niego grono ambasador\u00f3w, ze Zjednoczonego Kr\u00f3lestwa Wielkiej Brytanii, Francji, Belgii i USA. Warto powiedzie\u0107, \u017ce w tych czasach by\u0142 to jeszcze bardzo kameralny uniwersytet. To by\u0142a spo\u0142eczno\u015b\u0107 licz\u0105ca niespe\u0142na 2000 os\u00f3b, wliczaj\u0105c w to student\u00f3w, kadr\u0119 profesorsk\u0105 oraz pracownik\u00f3w administracyjnych i gospodarczych. Praktycznie wszyscy znali si\u0119 przynajmniej z widzenia. W tej atmosferze studenci podejmowali r\u00f3\u017cne aktywno\u015bci (poza naukowymi), g\u0142\u00f3wnie o charakterze artystycznym lub politycznym. Te polityczne cz\u0119sto mia\u0142y posta\u0107 list\u00f3w protestacyjnych do komunistycznych w\u0142adz. Pami\u0119tam, \u017ce zbiera\u0142em takie podpisy. Zdarzy\u0142o si\u0119 kiedy\u015b, \u017ce informacja o zbieraniu w akademiku KUL-owskim podpis\u00f3w na takiej li\u015bcie dotar\u0142a do rektora Kr\u0105pca. On wezwa\u0142 nas \u201cna dywanik\u201d, nieco zdyscyplinowa\u0142, ale na odchodne powiedzia\u0142: -Jak ju\u017c to robicie, to r\u00f3bcie ostro\u017cnie. <\/em>Takie to by\u0142y historie.<\/p>\n\n\n\n W trakcie moich studi\u00f3w pozna\u0142am wiele os\u00f3b, kt\u00f3re pr\u00f3bowa\u0142y co\u015b zmieni\u0107 w tej peerelowskiej rzeczywisto\u015bci. Jedn\u0105 z takich os\u00f3b by\u0142 Marian Pi\u0142ka, w\u00f3wczas student klasyki a p\u00f3\u017aniejszy dzia\u0142acz i pose\u0142 ZChN-u. W\u0142a\u015bciwie za jego po\u015brednictwem znalaz\u0142em si\u0119 w Ruchu Obrony Praw Cz\u0142owieka i Obywatela. Dzisiaj, kiedy przegl\u0105dam list\u0119 cz\u0142onk\u00f3w ROPCiO gdzie\u015b w Internecie, przypominam sobie dawnych znajomych. Ale nie o tym chcia\u0142em powiedzie\u0107. Ot\u00f3\u017c, na tych listach s\u0105 zaznaczone czerwonym kolorem r\u00f3\u017cne osoby, kt\u00f3re – jak si\u0119 p\u00f3\u017aniej okaza\u0142o – by\u0142y tzw. \u201cTW\u201d, czyli tajnymi wsp\u00f3\u0142pracownikami komunistycznej bezpieki. No i ze zdumieniem odkrywam, \u017ce takie w\u00f3wczas najbardziej radykalne osoby, kt\u00f3re pami\u0119tam, cz\u0119sto okazywa\u0142y si\u0119 w\u0142a\u015bnie \u201cTW\u201d. W ramach tej mojej aktywno\u015bci w ROPCiO w okresie studi\u00f3w robi\u0142em r\u00f3\u017cne rzeczy, takie jak drukowanie, roznoszenie informacji, tego typu historie. Ale te\u017c pami\u0119tam przemyski epizod. By\u0142 to czas, kiedy komunistyczny rz\u0105d wymy\u015bli\u0142 zmiany w Konstytucji PRL. No i w\u00f3wczas mia\u0142 si\u0119 pojawi\u0107 w tre\u015bci tej konstytucji zapis o \u201cwiecznej przyja\u017ani ze Zwi\u0105zkiem Radzieckim\u201d. Oczywi\u015bcie, trzeba by\u0142o protestowa\u0107. I pami\u0119tam, \u017ce Marian Pi\u0142ka wymy\u015bli\u0142, aby\u015bmy to zrobili w Przemy\u015blu. By\u0142o to tak zorganizowane, \u017ce Marian ustawi\u0142 stolik z krzes\u0142em gdzie\u015b na wysoko\u015bci dzisiejszej nale\u015bnikarni przy ulicy Franciszka\u0144skiej, no i siedzia\u0142 tam i zbiera\u0142 podpisy. Razem z nim by\u0142 Staszek Kusi\u0144ski, zmieniaj\u0105c go od czasu do czasu. Ja mia\u0142em za zadanie po prostu co jaki\u015b czas dyskretnie zabiera\u0107 te pozyskane ju\u017c podpisy, \u017ceby przypadkiem esbecja tego nie zgarn\u0119\u0142a. Niekt\u00f3rzy przechodnie bali si\u0119 z\u0142o\u017cy\u0107 sw\u00f3j podpis pod tym protestem. W rezultacie zebrali\u015bmy kilkadziesi\u0105t podpis\u00f3w, co by\u0142o i tak sporym osi\u0105gni\u0119ciem. I wszystko jako\u015b dobrze si\u0119 odbywa\u0142o, nikt nie przeszkadza\u0142. Zrobi\u0142o si\u0119 jednak p\u00f3\u017ano, Marian by\u0142 ju\u017c bardzo zmarzni\u0119ty, wi\u0119c wzi\u0105\u0142 pod pach\u0119 to sk\u0142adane krzese\u0142ko, stolik i zacz\u0105\u0142 schodzi\u0107 ulic\u0105 Serba\u0144sk\u0105 w d\u00f3\u0142. Na skrzy\u017cowaniu z ulic\u0105 Kazimierzowsk\u0105 zgarn\u0119li go jednak tajniacy, wsadzili do milicyjnej \u201csuki\u201d i pobili. P\u00f3\u017aniej Marian opowiada\u0142, \u017ce wiele razy by\u0142 bity na posterunku milicji, ale w Przemy\u015blu to pobili go bardzo mocno. By\u0107 mo\u017ce te\u017c i dlatego, \u017ce gdy esbecy go zatrzymywali i stawiali jakiekolwiek pytania, to mia\u0142 on zwyczaj wymawia\u0107 swoje imi\u0119 i nazwisko, cytowa\u0142 fragment Deklaracji Helsi\u0144skiej i odmawia\u0142 zezna\u0144, czym doprowadza\u0142 esbek\u00f3w do w\u015bciek\u0142o\u015bci. Gdy oni dalej go pytali i nie otrzymuj\u0105c odpowiedzi jeszcze bardziej go bili, to zaczyna\u0142 g\u0142o\u015bno odmawia\u0107 r\u00f3\u017caniec. Tak to pami\u0119tam. <\/p>\n\n\n\n Po studiach wr\u00f3ci\u0142em do Przemy\u015bla i rozpocz\u0105\u0142em sta\u017c w Wojew\u00f3dzkim Domu Kultury. To by\u0142 czas niezwyk\u0142y. By\u0142 to rok 81-ty, czyli powstanie pierwszej \u201cSolidarno\u015bci\u201d, a po kilkunastu miesi\u0105cach Stan Wojenny. Wybuch\u0142a wojna Jaruzelskiego i natychmiast sko\u0144czy\u0142em sta\u017c jednocze\u015bnie trac\u0105c prac\u0119. Zmuszony by\u0142em ima\u0107 si\u0119 r\u00f3\u017cnych zaj\u0119\u0107. Pracowa\u0142em przy produkcji zderzak\u00f3w i nadkoli do ma\u0142ego \u201cFiata i podlewa\u0142em kwiaty w szklarni. Potem pracowa\u0142em przez jaki\u015b czas w Jaros\u0142awskim Domu Kultury, potem w przemyskim Kinie \u201cBa\u0142tyk\u201d. W roku 85-tym zosta\u0142em zatrudniony jako nauczyciel j\u0119zyka polskiego w I LO, w zast\u0119pstwie tamtejszej polonistki, kt\u00f3ra wyjecha\u0142a na wakacje do Ameryki i nie wr\u00f3ci\u0142a na czas.<\/p>\n\n\n\n To by\u0142a bardzo ciekawa praca i ambitnie do niej podchodzi\u0142em. Kiedy\u015b mia\u0142em tak\u0105 zabawn\u0105 histori\u0119 z pani\u0105 dyrektor, kt\u00f3ra przegl\u0105da\u0142a moje zapisy temat\u00f3w lekcji w dzienniku. Zainteresowa\u0142 j\u0105 temat: \u201cW\u0142adza a moralno\u015b\u0107 – konflikt dramatyczny Antygony\u201d. No i pyta mnie: -Pan zapisa\u0142 taki temat? -Tak zapisa\u0142em, bo prowadzi\u0142em lekcj\u0119 na ten temat<\/em> – odpowiedzia\u0142em. A ona: -Czy nie m\u00f3g\u0142by pan mniej publicystycznie formu\u0142owa\u0107 tematy lekcji? <\/em>Odpar\u0142em: –Nie, bo to nie ja wymy\u015bli\u0142em ten problem. <\/em>W szkole pracowa\u0142em kr\u00f3tko, bo na nast\u0119pny rok ju\u017c mi nie przed\u0142u\u017cono umowy.<\/p>\n\n\n\n Po Mszy w ko\u015bciele \u015aw. Tr\u00f3jcy, w drug\u0105 rocznic\u0119 wybuchu Stanu Wojennego, pozna\u0142em moj\u0105 przysz\u0142\u0105 \u017con\u0119, kt\u00f3ra wcze\u015bniej by\u0142a sekretarzem zak\u0142adowej \u201cSolidarno\u015bci\u201d w przemyskim muzeum. W Jej rodzinie byli akowcy, jeden straci\u0142 z tego powodu \u017cycie. Cz\u0119\u015b\u0107 rodziny mojej \u017cony mieszka\u0142a przed wojn\u0105 w Gr\u00f3dku Jagiello\u0144skim, gdzie kuzynka mojego te\u015bcia by\u0142a nauczycielk\u0105.<\/p>\n\n\n\n Mniej wi\u0119cej w tym czasie pozna\u0142em Marka Kuchci\u0144skiego uczestnicz\u0105c w spotkaniach strychowych. W tych spotkaniach uczestniczyli ludzie o r\u00f3\u017cnych pogl\u0105dach, ale potrzebuj\u0105cy czego\u015b wi\u0119cej ni\u017c mog\u0142a oferowa\u0107 rzeczywisto\u015b\u0107, kt\u00f3ra nas w\u00f3wczas otacza\u0142a. By\u0142y spotkania z ciekawymi lud\u017ami, tak\u017ce z zagranicy, by\u0142y dyskusje ale te\u017c wsp\u00f3lne zabawy sylwestrowe. Ciekawe i charakterystyczne dla tego \u015brodowiska by\u0142o to, \u017ce praktycznie wszystkie te osoby by\u0142y w jakim\u015b stopniu zaanga\u017cowane w dzia\u0142alno\u015b\u0107 antykomunistyczn\u0105 i wolno\u015bciow\u0105. Jedni drukowali ulotki, inni zajmowali si\u0119 kolporta\u017cem niezale\u017cnej prasy. Liderem tego \u015brodowiska i jego dusz\u0105 by\u0142 oczywi\u015bcie Marek Kuchci\u0144ski.<\/p>\n\n\n\n No i w\u0142a\u015bnie w tym gronie postanowili\u015bmy organizowa\u0107 Dni Kultury Chrze\u015bcija\u0144skiej. Zyskali\u015bmy dla tego zamierzenia wa\u017cnego Patrona w osobie ks. Biskupa Ignacego Tokarczuka. Wystawy, koncerty, spotkania, projekcje, odbywa\u0142y si\u0119 w ko\u015bcio\u0142ach i salkach parafialnych. By\u0142o to mo\u017cliwe dzi\u0119ki postawie naszego biskupa. Dni Kultury Chrze\u015bcija\u0144skiej by\u0142y czym\u015b nowym w tradycyjnym ko\u015bciele katolickim. <\/p>\n\n\n\n W tym czasie, czyli w po\u0142owie lat 80-tych, w podziemiach klasztoru ojc\u00f3w franciszkan\u00f3w wsp\u00f3lnie z jednym z braci zakonnych drukowali\u015bmy ulotki i pisma. Maszyn\u0119 do powielania tekst\u00f3w skonstruowa\u0142 nam konserwator zabytk\u00f3w, kt\u00f3ry w\u00f3wczas pracowa\u0142 w tym ko\u015bciele.<\/p>\n\n\n\n Potem by\u0142 prze\u0142om, rok 89. Mnie wtedy w Przemy\u015blu nie by\u0142o, wr\u00f3ci\u0142em w 91 i zacz\u0105\u0142em pracowa\u0107 w Wojew\u00f3dzkim Domu Kultury, zamienionym wkr\u00f3tce na Centrum Kulturalne w Przemy\u015blu. Pojawi\u0142o si\u0119 w\u00f3wczas kilka wa\u017cnych projekt\u00f3w, w kt\u00f3rych uczestniczy\u0142em. Bardzo wa\u017cn\u0105 by\u0142a dzia\u0142alno\u015b\u0107 zwi\u0105zana z dziedzictwem kres\u00f3w i wsp\u00f3\u0142prac\u0105 z Polakami tam wci\u0105\u017c mieszkaj\u0105cymi. To by\u0142y bardzo rozleg\u0142e kontakty, kt\u00f3re uda\u0142o mi si\u0119 zbudowa\u0107, m.in. dzi\u0119ki wsp\u00f3\u0142pracy ze Zbigniewem Chrzanowskim, kt\u00f3rego pozna\u0142em wcze\u015bniej i kt\u00f3ry przez lat kilka pracowa\u0142 jako m\u00f3j zast\u0119pca w Centrum Kulturalnym. Razem z nim stworzyli\u015bmy projekt festiwalu muzyki powa\u017cnej, kt\u00f3ry nawi\u0105zywa\u0142 do projektu wroc\u0142awskiego, a by\u0142y to Dni Muzyki Oratoryjno-Kantatowej. Projekt ten uda\u0142o nam si\u0119 tak skonstruowa\u0107, \u017ce jego patronem, w\u0142a\u015bciwie formalnym szefem artystycznym by\u0142 nie\u017cyj\u0105cy ju\u017c wybitny profesor i \u015bwiatowej s\u0142awy kompozytor Krzysztof Penderecki. <\/p>\n\n\n\n Dzi\u0119ki jego patronatowi bardzo wielu znakomitych muzyk\u00f3w i \u015bpiewak\u00f3w wyst\u0105pi\u0142o na koncertach w Przemy\u015blu. W przemyskiej katedrze zaprezentowali\u015bmy wszystkie wielkie dzie\u0142a Maestro Pendereckiego. Tutaj te\u017c dyrygowa\u0142 tak niezwyk\u0142y artysta jak Jerzy Maksymiuk. W\u015br\u00f3d wielu wielkich dzie\u0142 wykonanych w Przemy\u015blu by\u0142y np. Litanie Ostrobramskie Moniuszki i Kadisz Bernsteina z recytacj\u0105 prof. A. Bardiniego.<\/p>\n\n\n\n Uczestniczy\u0142em te\u017c jako wsp\u00f3\u0142organizator w projekcie, kt\u00f3ry ju\u017c nie istnieje, ale w latach dziewi\u0119\u0107dziesi\u0105tych by\u0142 inicjatyw\u0105 bardzo wa\u017cn\u0105 i niezwyk\u0142\u0105. By\u0142 to Festiwal Kultury Polskiej na Ukrainie. P\u00f3\u017aniej razem z Krzysztofem Sawickim i nie\u017cyj\u0105cym ju\u017c szefem klubu jazzowego \u201cDzyga\u201d we Lwowie, Markijanem Iwaszczyszynem, stworzyli\u015bmy projekt przemysko-lwowskiego festiwalu jazowego \u201cJazz Bez\u201d, kt\u00f3rego ide\u0105 by\u0142o spotkanie artyst\u00f3w polskich i ukrai\u0144skich. Ten projekt, mimo wszystkich k\u0142opot\u00f3w, trwa do dzisiaj.<\/p>\n\n\n\n Tak to pami\u0119tam\u2026..<\/p>\n\n\n\n (opracowa\u0142 – K. Jacek Borz\u0119cki)<\/p>\n\n\n\n