{"id":3292,"date":"2022-11-12T20:47:00","date_gmt":"2022-11-12T20:47:00","guid":{"rendered":"https:\/\/archiwumwolnosci.pl\/?p=3292"},"modified":"2022-11-15T18:27:26","modified_gmt":"2022-11-15T18:27:26","slug":"andrzej-wyczawski","status":"publish","type":"post","link":"https:\/\/archiwumwolnosci.pl\/andrzej-wyczawski\/","title":{"rendered":"Andrzej Wyczawski"},"content":{"rendered":"\n

Tekst z mojego dy\u017curu w dniu 13 grudnia 1981 roku w MKZ NSZZ \u201eSolidarno\u015b\u0107\u201d
w Jaros\u0142awiu oraz z Wigilii w \u201eo\u015brodku internowania\u201d, czyli w wi\u0119zieniu w Uhercach.<\/strong><\/p>\n\n\n\n

MOJE DWIE GRUDNIOWE NOCE<\/strong><\/p>\n\n\n\n

13 grudnia 1981 roku<\/strong><\/p>\n\n\n\n

            Tego wieczoru w budynku Mi\u0119dzyzak\u0142adowej Komisji Zwi\u0105zkowej
NSZZ \u201eSolidarno\u015b\u0107\u201d przy ulicy Kraszewskiego w Jaros\u0142awiu dy\u017cur obj\u0119\u0142a grupa zwi\u0105zkowc\u00f3w z Zak\u0142ad\u00f3w Przemys\u0142u Cukierniczego \u201eSan\u201d: Franciszek \u0141uc, przewodnicz\u0105cy komisji zak\u0142adowej NSZZ \u201eS\u201d, Julian Mizgiel, pracownik warsztatu mechanicznego w Sanie
i Andrzej Wyczawski, pracownik kontroli jako\u015bci i laboratorium Sanu oraz Sekcji Informacji MKZ NSZZ \u201eS\u201d w Jaros\u0142awiu.<\/p>\n\n\n\n

            Trwa\u0142o pogotowie strajkowe, na niekt\u00f3rych domach wisia\u0142y bia\u0142o-czerwone flagi. Mimo \u017ce m\u00f3wi\u0142o si\u0119 o stanie wyj\u0105tkowym, a dwa dni wcze\u015bniej dosta\u0142em plakat z Regionu Mazowsze, na kt\u00f3rym czo\u0142g mia\u017cd\u017cy g\u0105sienicami plik pism podpisanych: Porozumienia Sierpniowe, a nad tym wszystkim napis: STAN WOJENNY \u2013 dy\u017cur rozpocz\u0105\u0142 si\u0119 spokojnie.<\/p>\n\n\n\n

            Pierwszym niepokoj\u0105cym sygna\u0142em by\u0142a informacja o ruchach du\u017cych kolumn wojska. Dzwoni telefon \u2013 znajomy powiadamia Franka \u201e\u2026 \u017ceby wiedzia\u0142 (\u017ce widzia\u0142 przemieszczaj\u0105ce si\u0119 kolumny wojska, co nie by\u0142o zwyczajnym wydarzeniem)\u2026\u201d. Niepok\u00f3j wzrasta.<\/p>\n\n\n\n

Dzwoni\u0119 do przewodnicz\u0105cego MKZ-u Kazimierza Ziobry. Nie wierzy, my\u015bli, \u017ce to z mojej strony kawa\u0142. (Kazimierz by\u0142 potem na strajku przeciwko stanowi wojennemu w Hucie Szk\u0142a Jaros\u0142aw i w przebraniu ksi\u0119dza zosta\u0142 z Huty przez ludzi Solidarno\u015bci wyprowadzony).
Jednak po innych sygna\u0142ach przyje\u017cd\u017ca do nas z Ryszardem Bugrynem, Tadeuszem S\u0142owikiem, Zygmuntem Wo\u0142oszynem. Po kr\u00f3tkiej dyskusji Kazik (Ziobro) stwierdza, \u017ce trzeba rozejrze\u0107 si\u0119 po mie\u015bcie i wychodzi z kolegami.<\/p>\n\n\n\n

W mi\u0119dzyczasie \u0142\u0105czymy si\u0119 teleksem z regionem w Przemy\u015blu \u2013 ju\u017c wiedz\u0105 o sytuacji, ustalamy has\u0142o \u201eKOR\u201d na nast\u0119pne po\u0142\u0105czenie, gdyby nast\u0105pi\u0142 atak milicji czy ZOMO.
Franek wychodzi z MKZ-u, idzie na poczt\u0119 i wraca natychmiast, widz\u0105c stoj\u0105cego przed nim \u017co\u0142nierza w he\u0142mie z broni\u0105. Przychodz\u0105 panowie Roman Zeman i Wac\u0142aw Zeman
z Solidarno\u015bci S\u0142u\u017cby Zdrowia \u2013 zn\u00f3w kr\u00f3tka rozmowa. Wychodz\u0105. Zostajemy sami. Czas mija. Jest oko\u0142o 23.30 na \u201ewzywaku” teleksu zapala si\u0119 \u015bwiate\u0142ko, co oznacza, \u017ce zosta\u0142 wy\u0142\u0105czony!!!<\/p>\n\n\n\n

Franek \u0141uc dzwoni do Urz\u0119du Telekomunikacyjnego w Jaros\u0142awiu i pyta, co si\u0119 sta\u0142o.
G\u0142os w s\u0142uchawce odpowiada, \u017ce zosta\u0142 wy\u0142\u0105czony na rozkaz. Ci\u015bnienie wzrasta, wiemy ju\u017c, \u017ce szykuje si\u0119 co\u015b grubego, ale nie przypuszczamy jeszcze, \u017ce mog\u0105 przyj\u015b\u0107 po nas. Na kr\u00f3tko przed p\u00f3\u0142noc\u0105 milknie r\u00f3wnie\u017c telefon. Jeste\u015bmy odci\u0119ci od \u015bwiata. W\u0142\u0105czam radio, akurat nadaj\u0105 dziennik w programie I, spiker be\u0142kocze co\u015b o pogotowiu strajkowym i ekstremie
z Solidarno\u015bci.<\/p>\n\n\n\n

            Julek Mizgiel patrzy w okno. \u201eId\u0105\u201d \u2013 m\u00f3wi. \u201eKto?\u201d \u2013 pyta Franek. \u201ePrzecie\u017c nie stra\u017c po\u017carna\u201d \u2013 odpowiada Julek. Podbiegam do okna. Wzd\u0142u\u017c ogrodzenia g\u0119siego, chy\u0142kiem przesuwa si\u0119 co najmniej kilkunastu ZOMO-wc\u00f3w z\u2026 peemami. Nie ma czasu ich liczy\u0107. Pod razami kolb z brz\u0119kiem t\u0142uczonych szyb wypadaj\u0105 pierwsze w dawnej przedwojennej willi doktora Zasowskiego oszklone frontowe drzwi\u2026<\/p>\n\n\n\n

            W chwili, gdy biegn\u0119 do \u201eprzewi\u0105zki\u201d \u0142\u0105cz\u0105cej budynek MKZ-u z ART-clubem \u201eJarlanu\u201d i zatrzymuj\u0119 si\u0119 przed zamkni\u0119tymi z drugiej strony drzwiami, Franek \u0141uc usi\u0142uje wyskoczy\u0107 przez okno w ubikacji, lecz szybko rezygnuje, by nie skoczy\u0107 na plecy stoj\u0105cemu milicjantowi. Wracamy. Na dole napastnicy wal\u0105c kolbami w drugie, pe\u0142ne, d\u0119bowe drzwi, usi\u0142uj\u0105 dosta\u0107 si\u0119 do \u015brodka, lecz te solidne przedwojenne drzwi ani my\u015bl\u0105 ust\u0105pi\u0107.<\/p>\n\n\n\n

            Po kr\u00f3tkiej naradzie, kieruj\u0105c si\u0119 desperack\u0105 logik\u0105, aby nie przed\u0142u\u017ca\u0107 napi\u0119cia, schodz\u0119 z Julkiem Mizgielem na d\u00f3\u0142 i otwieramy drzwi. Wtedy z  wrzaskiem: \u201eDosy\u0107 tego!\u201d, \u201esko\u0144czy\u0142o si\u0119!\u201d wpada SB-ek, za nim drugi i du\u017ca grupa ZOMO-wc\u00f3w z wycelowanymi w nas peemami i \u201eka\u0142achami\u201d. SB-ek \u2013 jak si\u0119 p\u00f3\u017aniej okaza\u0142o g\u0142\u00f3wnodowodz\u0105cy ca\u0142\u0105 \u201eakcj\u0105\u201d \u2013 nie zwalniaj\u0105c, biegnie po schodach na g\u00f3r\u0119, by dopa\u015b\u0107 Franka. Widz\u0119, \u017ce ZOMO-wcy, m\u0142odzi ch\u0142opcy, tak jak ja s\u0105 bardzo wystraszeni, co wcale mnie nie pociesza, bo czuj\u0119, \u017ce b\u0119dzie im w tym stanie \u0142atwiej poci\u0105gn\u0105\u0107 za spust. Podnosz\u0119 r\u0119ce do g\u00f3ry, opieram si\u0119 plecami o \u015bcian\u0119 i wol\u0119 omija\u0107 wzrokiem luf\u0119 peemu, kt\u00f3ra tkwi przy mojej g\u0142owie\u2026<\/p>\n\n\n\n

            Szybko nas zrewidowano, kazano \u015bci\u0105gn\u0105\u0107 buty, kt\u00f3re r\u00f3wnie\u017c dok\u0142adnie sprawdzono. P\u00f3\u017aniej nast\u0105pi\u0142a rewizja po\u0142\u0105czona ze skonfiskowaniem ca\u0142ej dokumentacji MKZ NSZZ \u201eSolidarno\u015b\u0107\u201d, pieni\u0119dzy, teleksu, a nawet g\u0142owicy od sztandaru, dlatego \u017ce na niej orze\u0142 mia\u0142 koron\u0119. G\u0142\u00f3wnodowodz\u0105cy SB-ek, pono\u0107 naczelnik wydzia\u0142u, wydar\u0142 mord\u0119: \u201eCo to jest?!!
Co to kur\u2026a jest?!!\u201d \u2013 jakby by\u0142a to jaka\u015b zbrodnia, \u017ce orze\u0142 ma koron\u0119! I to by\u0142o znamienne, dzi\u0119ki zamieszaniu, jakie sam spowodowa\u0142, zapomnia\u0142 o sztandarze MKZ NSZZ \u201eS\u201d, kt\u00f3ry to, rano po brawurowej akcji, wyni\u00f3s\u0142 z MKZ-tu, wcze\u015bniej obserwuj\u0105c esbek\u00f3w  Pawe\u0142 Niemkiewicz, jaros\u0142awski poeta, \u00f3wczesny jego rzecznik prasowy. Sztandar, pi\u0119knie wyhaftowany przez siostry (dzi\u015b nie pami\u0119tam, z jakiego by\u0142y zgromadzenia) dzi\u0119ki niemu przetrwa\u0142 stan wojenny i nie tylko!<\/p>\n\n\n\n

Pami\u0119tam, jak po internowaniu ten sam esbek wezwa\u0142 mnie na przes\u0142uchanie w Przemy\u015blu
i straszy\u0142, \u017ce jak powiem ludziom, jak by\u0142o w czasie internowania i jak powiem, co m\u00f3wi\u0142 w czasie mojego przes\u0142uchania, to mnie znajd\u0105 i zrobi\u0105, \u201eco trzeba\u201d. Warto doda\u0107, \u017ce zosta\u0142em wezwany do SB w Przemy\u015blu w \u201echarakterze strony\u201d, czyli bezprawnie, bo wtedy mo\u017cna by\u0142o wezwa\u0107 w charakterze \u015bwiadka albo podejrzanego.<\/p>\n\n\n\n

Zabrano te\u017c ca\u0142\u0105 bibliotek\u0119 \u201ewydawnictw niezale\u017cnych\u201d, zorganizowan\u0105 g\u0142\u00f3wnie przeze mnie i Ma\u0142gorzat\u0119 Osad\u0119-Gajewicz. Do work\u00f3w milicyjnych wrzucono m.in. wydania Czes\u0142awa Mi\u0142osza, Kazimierza Wierzy\u0144skiego, Witolda Gombrowicza, Kazimierza Brandysa, George\u2019a Orwella (i m.in. moj\u0105, wtedy ulubion\u0105 \u201eMa\u0142\u0105 Apokalips\u0119\u201d Tadeusza Konwickiego, kt\u00f3rej wcze\u015bniej mog\u0142em tylko s\u0142ucha\u0107 w radiu Wolna Europa); g\u0142\u00f3wnie wydanych w drugim obiegu, oczywi\u015bcie poza cenzur\u0105 przez Niezale\u017cn\u0105 Oficyn\u0119 Wydawnicz\u0105 NOWA!<\/p>\n\n\n\n

            W tym samym czasie inna grupa (trzech po cywilnemu, trzech w mundurach) szukaj\u0105c mnie, forsowa\u0142a drzwi mieszkania moich rodzic\u00f3w. Ojciec nie chcia\u0142 ich wpu\u015bci\u0107 i otworzy\u0107 drzwi do mieszkania. W ruch posz\u0142y kolby karabin\u00f3w i \u0142om. Drzwi wywa\u017cono (do dzisiaj jest na nich \u015blad po tamtym wydarzeniu). S\u0105siad pr\u00f3buj\u0105cy interweniowa\u0107, pan Edward Wawrzyniak, zosta\u0142 z ca\u0142ej si\u0142y uderzony i brutalnie wepchni\u0119ty z powrotem do swojego mieszkania.<\/strong><\/p>\n\n\n\n

            Z MKZ NSZZ \u201eSolidarno\u015b\u0107\u201d przy ulicy Kraszewskiego przewieziono nas na komend\u0119 MO w Jaros\u0142awiu, wprowadzono do oddzielnych pomieszcze\u0144 na drugim pi\u0119trze. W \u201eakcie internowania\u201d widnia\u0142 napis: \u201eNawo\u0142ywa\u0142 do niepokoj\u00f3w spo\u0142ecznych\u201d, \u201eMiejsce odosobnienia \u2013 Nowa Wie\u015b (Uherce).<\/p>\n\n\n\n

            Rano wepchni\u0119to mnie do milicyjnego gazika, gdzie siedzia\u0142 ju\u017c przykuty kajdankami za r\u0119k\u0119 do por\u0119czy fotela pan Mieczys\u0142aw Ko\u0142akowski, szef Solidarno\u015bci
w Urz\u0119dzie Telekomunikacyjnym w Jaros\u0142awiu. Mnie tak\u017ce przykuto w ten sam spos\u00f3b obok niego.<\/p>\n\n\n\n

Konw\u00f3j kilkunastu milicyjnych suk i gazik\u00f3w ruszy\u0142 w kierunku Przemy\u015bla. W zimny, grudniowy poranek ludzie szli do ko\u015bcio\u0142a. W samochodowym radiu us\u0142ysza\u0142em pami\u0119tne przem\u00f3wienie Jaruzelskiego. Tak zacz\u0105\u0142 si\u0119 pierwszy dzie\u0144 wojny z Narodem.<\/p>\n\n\n\n

24 grudnia 1981 r., Wigilia<\/strong><\/p>\n\n\n\n

Zamkni\u0119ta od zewn\u0105trz cela nr 22, w bloku wi\u0119ziennym centrali wi\u0119zie\u0144 w Uhercach,
(Uherce wtedy nazywa\u0142y si\u0119 \u2013 Nowa Wie\u015b \u2013 zgodnie z gierkowsk\u0105 nomenklatur\u0105 usuwania nazw miejscowo\u015bci pochodzenia ukrai\u0144skiego). \u201eKurewska\u201d, jak mawiaj\u0105 klawisze. Powierzchnia mniej wi\u0119cej pi\u0119\u0107 metr\u00f3w na dwa i p\u00f3\u0142. Osiem \u0142\u00f3\u017cek, po cztery pi\u0119trowo na ka\u017cdej \u015bcianie, st\u00f3\u0142, dwa taborety, wisz\u0105ca szafka i kibel w rogu, na widoku.<\/p>\n\n\n\n

            Jest nas siedmiu: pan Jan Po\u0142och i Jurek Czekalski z Lubaczowa, Bogdan D\u0105browski kolejarz z Jaros\u0142awia, pracuj\u0105cy na stacji PKP w \u017burawicy, Andrzej Szewczyk z Huty Szk\u0142a w Jaros\u0142awiu, kt\u00f3ry wyemigrowa\u0142 p\u00f3\u017aniej do USA, Mieczys\u0142aw Ko\u0142akowski i ja z Jaros\u0142awia oraz rolnik Mietek Wa\u017cny z Oleszyc. Za zakratowanym oknem t\u0119gi mr\u00f3z \u2013 by\u0142o pono\u0107 poni\u017cej dwudziestu czterech stopni C \u2013 w celi dwana\u015bcie stopni. \u015api\u0119 na pryczy \u201ena dole\u201d, w swetrze, szaliku i r\u0119kawiczkach (i tak zachorowa\u0142em, a doktor Cichulski z Przeworska po konsultacji z doktorem G\u0105sk\u0105, znanym i szanowanym laryngologiem z Przemy\u015bla, leczy\u0142 mnie przemycanymi lekami, jakie zdoby\u0142 sobie tylko wiadomym sposobem).<\/p>\n\n\n\n

Blok, w kt\u00f3rym jeste\u015bmy, jest ulokowany na szczycie wzg\u00f3rza, wi\u0119c wieje niemi\u0142osiernie \u2013 usi\u0142ujemy uszczelnia\u0107 okna, czym tylko si\u0119 da. Jeste\u015bmy wszyscy po protestacyjnej, siedmiodniowej g\u0142od\u00f3wce przeciwko stosowaniu wobec nas regulaminu dla tymczasowo aresztowanych. Nakazywa\u0142 on m.in. meldowa\u0107 na wi\u0119ziennym apelu stan wi\u0119\u017ani\u00f3w codziennie rano, m\u00f3wi\u0105c do klawisza wy\u017cszego stopniem \u201eobywatelu wychowawco\u201d, i wreszcie wystawia\u0107 przed cel\u0119 nasz\u0105 odzie\u017c u\u0142o\u017con\u0105 uprzednio w tzw. kosteczk\u0119.<\/p>\n\n\n\n

Wyci\u0105gamy wi\u0119zienne, aluminiowe michy i \u0142y\u017cki, i przygotowujemy st\u00f3\u0142 do wigilii. Pierwszy z naszej celi dosta\u0142 paczk\u0119 pan Mieczys\u0142aw Ko\u0142akowski, po po\u0142udniu przyjechali moi rodzice
i brat Jurka Czekalskiego. Na tzw. widzeniu w sali administracji wi\u0119ziennej, pod czujnym okiem i uchem klawiszy, kt\u00f3rzy s\u0105 zawsze gotowi przerwa\u0107 widzenie pod byle pretekstem, pierwsze spotkanie z rodzicami. Siedz\u0119 ca\u0142y czas w kurtce i r\u0119kawiczkach. Rodzice dziwi\u0105 si\u0119, ze ich nie zdejmuj\u0119. M\u00f3wi\u0119, \u017ce mi zimno, \u017ce w \u0142\u00f3\u017cku \u015bpi\u0119 w swetrze, owini\u0119ty szalikiem i w spodniach. Widz\u0119, \u017ce nie wierz\u0105. Odetchn\u0119li z ulg\u0105, dopiero gdy zdj\u0105\u0142em r\u0119kawiczki (bo my\u015bleli, \u017ce mnie bili).<\/p>\n\n\n\n

            Jechali tu prawie p\u00f3\u0142 dnia z Jaros\u0142awia prywatnym transportem, dwie godziny stali na mrozie przed bram\u0105 (jak mi opowiadali), wg szefa wi\u0119zienia \u2013 \u017ceby \u201eskruszeli\u201d, do domu wr\u00f3c\u0105 mo\u017ce po dziesi\u0105tej wieczorem.<\/p>\n\n\n\n

            W celi dzielimy si\u0119 dostarczonym op\u0142atkiem, \u017cywno\u015bci\u0105, \u015bpiewamy kol\u0119dy, s\u0142uchamy transmisji z pasterki z wi\u0119ziennego \u201eko\u0142cho\u017anika\u201d i homilii ksi\u0119dza Prymasa Glempa, nios\u0105cej s\u0142owa pot\u0119pienia Herodowi za rze\u017a niewinnych dzieci\u0105tek. Tak mija wojenna wigilia.<\/p>\n\n\n\n

PS      <\/p>\n\n\n\n

Wszyscy (moi wtedy internowani koledzy), kt\u00f3rych pyta\u0142em p\u00f3\u017aniej o wspomnienia z tej wojennej wigilii, potwierdzaj\u0105, \u017ce niewiele ze smutku pozosta\u0142o im w pami\u0119ci, jakby chcieli rodz\u0105cego w owym czasie si\u0119 Boga pami\u0119ta\u0107 jako promyk nadziei.<\/p>\n\n\n\n

.<\/p>\n\n\n\n